PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=834905}

Yang

After Yang
6,3 8 852
oceny
6,3 10 1 8852
6,9 34
oceny krytyków
Yang
powrót do forum filmu Yang

Ciepły koc

ocenił(a) film na 7

Na samym początku muszę zaznaczyć, że lubię tego rodzaju "snuje”. Często nadrzędną sprawą w takich filmach jest dla mnie to, czy w jakimś stopniu potrafił mnie zahipnotyzować. Omawiana produkcja spełniła swoje zadanie całkiem dobrze. Nie podziałała na mnie może w takim samym stopniu jak „Columbus” (o którym napiszę być może innym razem), ale nadal potrafiła zauroczyć.

Fabuła skupia się na perypetiach rodziny, w której android będący sztucznym rodzeństwem dla córeczki dwojga bohaterów, nagle się zawiesza i nie chce ponownie włączyć. Oczywiście wpływa to na relacje rodzinne i uczucia poszczególnych członków. Wydawałoby się, że najbardziej zaistniała sytuacja wpływa na córkę, ale czy na pewno? Opowiadana historia nie jest jakoś szczególnie odkrywcza i po raz kolejny porusza problemy natury człowieczeństwa i poszukiwania jego istoty. Nic szczególnie nowego.

Choć poruszany problem nie jest niczym nowym, to jednak mam wrażenie, że ma tutaj działać przede wszystkim sposób narracji. Nie jest to absolutnie "Slow cinema”, ale mimo to akcja płynie bardzo powoli w lekko poetyckim, ciut onirycznym nastroju. Ten film po prostu trzeba poczuć i się w niego zanurzyć, a to już zależy jak wiadomo od predyspozycji widza. Oczywista sprawa, nie jest to obraz dla każdego. W moim odczuciu bywał momentami odrobinę nużący, ale nie wpłynęło to negatywnie na pozytywny odbiór dzieła.

Zdjęcia są naprawdę ładne i przez większość czasu całość skąpana jest w ciepłych barwach. Należy się jednak nastawić, że chociaż mamy tutaj do czynienia z SF, nie uświadczymy w tej produkcji żadnego efekciarstwa i bogatej scenografii. Film jest bardzo kameralny. Ścieżka dźwiękowa idzie w parze ze zdjęciami i dobrze buduje klimat.

Aktorzy dobrze spisali się w swoich rolach, choć jak na „snuja” przystało, odrobinę się… snują. Smile Moim zdaniem charakter dzieła wręcz wymusza pewien konkretny rodzaj gry aktorskiej. Colin Farrell, Jodie Turner-Smith i mała Malea Emma Tjandrawidjaja (jasny gwint, co za nazwisko Smile ), poradzili sobie bardziej niż przyzwoicie. No i po raz kolejny możemy tutaj zobaczyć Haley Lu Richardson, która zaskarbiła sobie jakiś czas temu moją sympatię.
Lubię ten film. Nie poruszył mnie tak bardzo jak poprzednie dzieło Kogonady (wspomniany wcześniej „Columbus”), jednak wzbudził wystarczająco dużo emocji. To ten typ produkcji, które otulają widza jakimś takim ciepłym, uspokajającym kocem. Kogonada tym samym staje się dla mnie twórcą, którego kolejne poczynania będę z dużą dozą ciekawości obserwował.

7/10

Acha, napisy początkowe – rewelacja! Choć mogą być lekką zmyłką co do charakteru filmu.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones