PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=9694}

Ślepy traf

Spetters
6,7 237
ocen
6,7 10 1 237
Ślepy traf
powrót do forum filmu Ślepy traf

Słowo "spetters" w niemodnym obecnie holenderskim slangu oznacza "gorący strzał" lub "byczka" (czyli po prostu przystojniaka rzucającego się w oczy swoją wysportowaną muskulaturą). "Spetters" należy do kolejnych interesujących i niezwykle udanych obrazów Paula Verhoevena zrealizowanych w Holandii. Ukazuje blaski i cienie życia na przykładzie grupki holenderskiej młodzieży próbującej wyrwać się z beznadziei prozy codziennego dnia.

Verhoeven, jak nikt inny potrafi mówić o życiu bez żadnych ceregieli. W "Spetters" wyśmiewa wszystko to, co uważa za irytujące, a jednocześnie tworzy spontaniczny i wiarygodny portret dorastającej młodzieży. Holender bierze pod swoją lupę homofobów i gejów, Kościół i niezachwianą wiarę w Boga, purytański system wartości zabijający wszelkie przejawy indywidualizmu oraz media zniekształcające obraz rzeczywistości. Kobiety zaś pełnią rolę zimnych i wyrachowanych suk węszących wyłącznie za mężczyznami z grubym portfelem. A gdy nie chodzi tylko o zawartość portfela, to chodzi o seks. I jeżeli jednemu z bohaterów już nie staje, jest on wówczas skazany na zagładę. Jego kobieta woli bowiem oddać się w objęcia Boga.

I za to wszystko holenderski twórca został mocno skrytykowany przez rodzimych krytyków filmowych (co m.in. sprawiło, że postanowił jak najszybciej zacząć kręcić filmy w USA). Doszło nawet do tego, że film oskarżono o to, iż jest skierowany przeciwko osobom niepełnosprawnym. Jest to już totalny absurd, ponieważ wątek Riena, jego tragicznego wypadku, odrzucenia i samotności, jest autentycznie wstrząsający i głęboko zapada w pamięć.

Sceny erotyczne zostały ukazane bardzo naturalistycznie. Pod tym względem Verhoeven chyba nigdy wcześniej, ani później nie był taki odważny i dosadny. Scena, gdy jeden z bohaterów zostaje zgwałcony przez grupę gejów, wydaje się wręcz ordynarna. Verhoeven być może przekroczył granicę dobrego smaku, ale z drugiej strony jak takie zdarzenie miało wyglądać? Właśnie tak, jak pokazał.

Oczywiście nie mogło zabraknąć specyficznego humoru. Jeżeli ktoś oglądał "Tureckie owoce", mniej więcej wie czego należy się spodziewać. Będą brudne gierki słowne i komizm sytuacyjny. Na szczęście im dalej w las, tym film robi się bardziej poważy i ponury. Taka ekwilibrystyczna żonglerka na granicy kiczu i poruszającej treści, udaje się tylko najlepszym.

La_Pier

Dobrze pan prawisz i trudno cokolwiek dodać. Też bardzo lubię ten film - szkoda, że jeden z mniej znanych Verhoevenów, bo wg. mnie trzecie najlepsze z jego holenderskich dzieł (po "Tureckich..." i "Czwartym...").

Bardzo spontaniczny i przerwotny/poruszający portret młodzieży, do którego zapewne będę wracał.

Albertino

Koniecznie chciałem coś napisać, bo widzę, że ten film jest tak bardzo popularny na Filmwebie...

Verhoeven w Holandii nakręcił ważne i zarazem kultowe filmy - to nie podlega żadnej wątpliwości. I jak widzę zgadzamy się w tej kwestii :)

La_Pier

oczywiście, miałem zresztą ostatnio renesans Verhoevena i jestem z wszystkimi jego filmami na bieżąco :) szkoda, że mu sie kariera w Stanach lepiej nie poukładała, bo moim zdaniem tam także zrobił kilka rzeczy wyjątkowych.

Teraz kręci "De stille Kracht", ponoć projekt z tych ambitnych - już był na podstawie tej książki w 1974 roku miniserial, który uznawany jest za najwybitniejszą rzecz w historii holenderskiej telewizji, więc wyzwanie zdaje się być spore.

Albertino

W Hollywood już nie było aż tak dobrze, ale też Verhoeven miał to szczęście, że mógł realizować swoją wizję bez większych przeszkód, bo studia filmowe nie narzucały mu co może, a czego nie może pokazać. Oczywiście, jak doskonale wiemy, to były zupełnie inne czasy i dziś Paul miałby utrudnione zadanie, gdyż studia koniecznie naciskałyby na swoją ukochaną kategorię PG-13. Ale znając go, to i tak postawiłby na swoim :) A gdyby studio zaczęło majstrować przy scenariuszu, to po prostu natychmiast podziękowałby za współpracę (patrz: "Afera Thomasa Crowna 2"). Wielka klasa i m.in. za to podziwiam tego reżysera :)

W USA najlepszy był dla mnie jego "Nagi instynkt", częściowo powtórka z "Czwartego człowieka", ale jednak fascynujący obraz uwodzenia i manipulowania. Później oczywiście "Pamięć absolutna" - oglądanie tego dzieła, to czysta frajda :) Nie mogę się przekonać do "Człowieka widmo", także "Żołnierze kosmosu" aż tak bardzo mi nie leżą, choć doceniam całą tą propagandowo-militarną otoczkę niby na żarty, a jednak nie do końca.

O "De stille Kracht" słyszałem i muszę przyznać, że jest to dość dziwny projekt jak na Verhoevena, bo zapowiada się na rasowy dramat, a takich czystych dramatów raczej nigdy nie kręcił. Rzecz jasna lepszy dramat niż rozbieranie Berry w Hollywood. Tak więc jestem dobrej myśli :)

IMDB podaje również, że w przygotowaniu Holender ma jeszcze dwa projekty: tajemniczy "Eternal" (nie taki tajemniczy: http://www.filmweb.pl/news/Autor+%22Nagiego+instynktu%22+o+nawiedzonym+pijaku-66 072%29 oraz "Jezusa z Nazaretu", który jeżeli powstanie, to może wywołać prawdziwą burzę. Ale póki co jest "De stille Kracht", a ponieważ Verhoeven aż tak często nie staje za kamerą, więc nie wiem czy kiedykolwiek ujrzymy "Eternal" i "Jezusa". Bardziej wolałbym wojenny "Beast of Baatan", lecz niestety projekt ten definitywnie umarł, a nawet jeżeli nie, to na stanowisku reżysera z pewnością nie zasiądzie Verhoeven.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones