Dla mnie ten film jest najlepszym burgerem zaserwowanym w "steak house'ie". Wiem, to kino brytyjskie, a porównanie do amerykańskiego burgera z krwistą wołowiną.....
Ale od początku. Jak jestem głodny, nie myślę o wyszukanych potrawach. Chcę zjeść dobrze i treściwie. Ten film zaspokoił mój głód rozrywki i dawno sie tak nie "objadłem" w kinie.
Była prawdziwa wołowina - lekko krwista, ale bez przesady. W kilku scenach polała się krew. Był naprawdę świetny humor, ale nie nachalny - kilka papryczek jalapeno.... Mieliśmy bardzo dobre warzywa - hugh grant, Matthew McConaughey i Colin Farrell - tak warzywa, ale świeże i chrupiące :-) i niezłe ciacho (tak pewnie określiłaby go moja żona) - czyli Charlie Hunnam'a - moim zdaniem po prostu dobra buła :-)
Jako dodatek fajna i dobrze trawiąca się fabuła w postaci frytek z batatów.
Do tego całość spojona świetnym sosem - to konwencja opowieści, którą snuje jeden z bohaterów.
Ja się naprawdę dobrze najadłem - najlepiej w tym roku - i nie będę miał niestrawności. Tego oczekuję od kina, jak chcę się zrelaksować. Tego oczekuję od burgera, jak jestem głodny.